środa, 5 września 2012

Mądrości Pana Turgieniewa




                                      "Nową wiarą serce napełniłem
                                       I znów duszą jak dziecko się stałem:
                                       I spaliłem wszystko, co wielbiłem,
                                       Uwielbiłem wszystko, co spalałem"

                                                      
                                                                   - Iwan Turgieniew, "Szlacheckie gniazdo"

Powyższe słowa były mi towarzyszem przez wiele długich lat, by niespodziewanie rozpłynąć się jakby w powietrzu na kształt amnezji- bo nie dość, że zapomniałem o ich brzmieniu, to do tego zupełnie nie mogłem przypomnieć sobie źródła ich pochodzenia. Aż tu nagle... Voila!

Frazy takie jak te mają wielką moc. Mądrość. Zwłaszcza, gdy przyglądasz się swemu życiu na zasadzie "tu i teraz"... mając jednak świadomość absolutu spraw gdzieś w tyle. Taki rodzaj drogowskazu zawsze otwiera ci szerszą perspektywę. Spróbuj narodzić się codziennie na nowo, każdego jednego poranka. Powstań, nie trzymając kurczowo i ze strachem rzeczy, które przyzwyczaiłeś się rozważać w kategoriach "stałości". Bo stałość nie jest tutaj żadną poprawną odpowiedzią...

Myślę, że palenie za sobą mostów jest w zasadzie dobrą rzeczą- takim błogosławieństwem. Dzięki temu masz przynajmniej pewność jednego: zawrócić zwyczajnie nie możesz, więc jedynym rozwiązaniem jest droga przed tobą. Zawierająca znak z napisem: PROGRES. 

 

piątek, 24 sierpnia 2012

Hello and I'm crashing...

Kiedy jestem samotny cały świat wydaje się śpiewać we mnie. Mówi o tym, mówi o tamtym. O rzeczach które się zdarzają, lub ewentualnie mogą mieć miejsce. Oczywiście- jeśli same tego chcą. To jest trochę jak walka myśli. Nic nie nadąża za ich przepływem, i nic nie kontroluje ich treści. 




Tęsknię za wolnością, za osobą... za byciem przynależnym, i pozbawionym cum jednocześnie. Wolny okręt z niemym kapitanem, który płynie według kompasu idealnie wskazującego kurs...

Nie wiem co czyni świat magicznym. Są chwile, kiedy wiele spraw wydaje się być totalnie bez sensu. Jakiś pęd za karierą, ciśnienie, stres. Jesteśmy zahukani, osaczeni... A jednak nie dajemy się, walczymy. Kumulacja sił, ostatni zryw- wbrew rozsądkowi, woli, wszystkiemu. Wstajemy, otrzepujemy spodnie z popiołów- silniejsi, mądrzejsi. I wtedy czujemy, że warto- mimo, pomimo... To dzieje się wewnątrz nas. Zamknijcie oczy i zwolnijcie hamulce. 3... 2... 1... I nic nie ma znaczenia. To żyje jak płomień świecy. Potrącane przez biegnące chwile codzienności, bezsprzecznie i bez litości. Tutaj, w galopie każdej minuty uciekającego czasu. Wystarczy się tylko skupić...

W mojej głowie uniwersum śpiewa zawsze odpowiednimi piosenkami. Istnieje multum gitarzystów, którzy "szukają"... Jakiś Vai, jakiś Satriani, inni... John Frusciante należy do tych, którzy odnaleźli, widzieli, zrozumieli i wrócili. 


sobota, 11 sierpnia 2012

Weak and powerless





Niektóre teledyski- zwykle te mniej popularne- są kręcone nie dla pieniędzy, promocji czy usatysfakcjonowania własnego ego muzyków. Szczególnie lubię te, które ocierają się o pewien artyzm... kontrowersyjne, skomplikowane, nieprzewidywalne- gdzie ohyda przeplata się z pięknem, łącząc w jedną całość.

Jak powyżej, w piosence pt. "Weak and powerless" zespołu A Perfect Circle (mój nr 2 na liście ulubionych kapel, zaraz za Tool... zresztą: dwie różne formacje, i jeden- ten sam wokalista: Maynard James Keenan).

Teledysk jest- jakby to powiedzieć- utrzymany w "Tool'owej" konwencji... Generalnie jak zwykle nie wiadomo, o co chodzi... ale zapewnione mamy jakieś 4 minuty ciekawych wrażeń estetycznych. Mroczny klimat, pełen metafor, symboli i kontrastów. Piękna, naga kobieta (wiedźma?) skrada się w głuszy, polując po drodze na wszelkie plugastwo... żmije, jaszczurki, robactwo. Gdzieś w tym wszystkim czai się doza szaleństwa, groza, strach i desperacja... lub tęsknota za metafizyką, niezrozumiałym- ten rzadki pierwiastek, który tak bardzo pociąga mnie w sztuce Beksińskiego, Szukalskiego, Grey'a czy Gigera. 


sobota, 4 sierpnia 2012

Głosy w mojej głowie




                                          Szumią jak liście
                                          Wiatrem smagane
                                          Skąpane w sprzeczności
                                          Myśli na strzępy rwą

                                          Instynktem zwierzyny
                                          Szepczą sobie
                                          Knują i kuszą
                                          Podpowiadają

                                          Więcej ciągle chcąc
                                          Więcej ciągle pragnąc
                                          Nie najedzone
                                          Nie nasycone

                                          O wolności wciąż marzą
                                          Sercem kontroli pełnym
                                          Zło za przewodnika mają
                                          Z Dobrem za rękę idąc

                                          Nigdy nie milkną
                                          Zawsze niespokojne
                                          Snu ciepłego nie zaznają
                                          Głosy w mojej głowie


niedziela, 22 lipca 2012

Znajdź sobie samochód...

                             "Get yourself a car and drive it all alone
                              Get yourself a car, ride it on the wind..." 



 
Dwa tygodnie temu wróciłem z mojej corocznej wyprawy samochodowej po Europie. Trzecia edycja objęła tym razem Czechy i Austrię… pięknie było- i jak zwykle tylko: szkoda, że tak krótko.

Myślami jestem dziś gdzieś daleko, w drodze. Tęsknię do tego uczucia… kiedy mam świadomość, że wsiądę zaraz do samochodu i na parę krótkich chwil oderwę się od rzeczywistości, zostawiając dosłownie wszystko za sobą. Taki rodzaj ucieczki. Bo przecież wiem, że za kilka dni przyjdzie mi wrócić, zejść z obłoków na ziemię. Ale póki jadę, przemieszczam się- nie ma mnie, znikam. Patrzę tylko przez szyby na zmieniający się horyzont. Na słońce, chmury i drzewa. Nikt nic nie mówi, a ja mam w dłoniach ulotne strzępy czasu tylko dla siebie oraz swoich myśli. I wolność w oczach, wpatrzonych w mijane krajobrazy.




niedziela, 15 lipca 2012

Historia blizn


                                Czy można wszystkie koszmary
                                idąc bez strachu, obaw i wiary
                                w jedną walizę spakować
                                cień na słońcu pocałować
                                wyjechać, zostawić w drodze
                                życiu w twarz zaśmiać się srodze
                                i nie patrząc za siebie, przez ramię
                                na dłoni kolejne pogładzić znamię?





środa, 4 lipca 2012

Frusciantism

 "Tkwię pośrodku niczego
  Myśląc o sprzątnięciu tego
  Gdy decydujemy się odejść tracimy więcej niż tylko to co nas otacza
  Okrążyłem strony tego wszechświata który jest
  Poza granicami wszystkich istnień
  Gdzie światło nigdy się nie kończy

  Powinniśmy być wdzięczni bogom
  Kimkolwiek są naprawdę
  Podejrzewam że mogę trafić do piekła
  Pamiętam moment w którym upadłem

  Cokolwiek co mogłoby się zdarzyć jest tak samo realne jak to co mówię
  Jeśli coś jest niczym to nie może być czymś w żaden możliwy sposób
  Gubisz się w dalekich krainach, które są pod twoimi stopami
  Przeważnie schodzisz niżej w nieskończoność

  Powinniśmy być wdzięczni za to kim jesteśmy
  Nieważne czy znamy siebie czy nie
  Idę obok siebie
  Żadne z nas nie słucha zbyt uważnie

  Obawiam się czasu który nie nadchodzi
  Jak człowiek na krzyżu nie czuję lęku nie mogę uwierzyć w to co mówię
  Musisz czuć swoją kwestię...
  Musisz czuć swoją kwestię..."



 John Frusciante (gitarzysta Red Hot Chili Peppers) zawsze był dla mnie kimś w rodzaju rockowego mistyka. Kiedy słucham jego gry i śpiewu, lub obserwuję jak porusza się wśród dźwięków na scenie- przez ciało przechodzi mi setka myśli, emocji oraz uczuć. Wszystko to działanie jednego człowieka i jednej potężnej siły: wrażliwości. Z niego to po prostu wychodzi samo. Łatwo to zauważyć w subtelnych detalach: sposobie w jaki trzyma gitarę, w mimice twarzy, gestach. Gdy widzę coś tak szczerego, trudno oprzeć mi się wrażeniu, jakby Fru w swoim życiu przeszedł jakąś niewidoczną granicę pomiędzy wymiarami. Wydaje się, jakby był w połowie tutaj, i w połowie tam- gdzie ludzkie poznanie już nie sięga. Nie umiem tego wyjaśnić- dla mnie jego styl to czysta magia.

W jednym z wywiadów dla magazynu Rolling Stone Fru powiedział kiedyś coś takiego: "Muzyka jest twarzą boga. Gdy w grze na gitarze intelekt przeważa nad duchowością, nie dociera się na najwyższe szczyty. Tak długo jak ulegam tym mocom, moja twórczość jest pełna znaczenia, jest sensowna". I coś w tym jest. Od kilku dni słucham jego nagrań prawie cały czas. Czuję tam to, czego szukam od zawsze w muzyce: szczerość, prawdę, jakiś uniwersalizm, absolut. Coś ponadczasowego, nie dającego się ogarnąć i zamknąć w małych, przyciasnych szufladkach katalogów. 

Wrażliwość, uczucia, serce, dusza. Frusciante klucz do ujarzmienia tych żywiołów odnalazł w melodii i emocjach, nagrywaniu metodą analogową, brudzie w dźwięku... Dzięki temu mamy coś istotnie wartościowego- PRAWDĘ, nie zabijaną przez technologię oraz komputery. I to słuchać w każdej minucie jego utworów...