Echoes of Eon. Pierwszy numer: nie minęło może 30 sekund, kiedy w mig dotarło do mnie, że dzieje się coś niezwykłego. Dźwięki, ściany brzmień, przestrzeń i wielowarstwowość. Skład liczył pięć osób: czterech instrumentalistów i wokalistka. Choć być może nadużyłem określenia co do tej ostatniej. Więc spróbuję się poprawić: próbowało wokalizować dziewczę z mikrofonem w ręku i ego godnym co najmniej Celine Dion. Jej występ nosił atrybuty niespodzianki, zwłaszcza w momencie gdy w połowie trzeciego numeru rzuciła mięsem w stronę dźwiękowca, że jej nawet porządnie nie słychać... i zeszła ze sceny. Akustyk zdążył się tylko odciąć szybką ripostą: "Jak się nie ma głosu, to trudno o czymkolwiek dyskutować!"...
Po czym rozpoznać klasę muzyków? Po tym, że nawet gdy sprawy przyjmują nieoczekiwany obrót- nie przestaje się grać. Chłopaki nie przestali. Jakby nic się nie stało. I chyba jest to dobre podsumowanie: nic się właściwie nie stało, bo muzyka obroniła się sama. Cztery żywe przekaźniki tworzyły coś, co zdarza się być może kilka razy na dekadę. Oczy zamknięte, pełne odczuwanie oraz koncentracja na dźwiękach. Hipnotyzowali i czarowali tłum. Stałem gdzieś w środku, pierwszy raz od wielu lat czując, jak każda nuta wywołuje we mnie gęsią skórkę i wibracje od głowy do stóp. Pogrążyłem się w tym i marzyłem, by grali jak najdłużej.
Zanotowałem nazwę, byle tylko nie zapomnieć. Po jakimś czasie zamieścili na swoim fejsbukowym profilu notatkę:
Mamy dla Was dwie wiadomości związane z naszą działalnością muzyczną:
1. Powróciliśmy do pierwotnej, instrumentalnej formy,
2. Udało nam się dopełnić wszelkich formalności związanych z wynajęciem studia nagraniowego. We wrześniu rozpoczynamy sesję nagraniową, której wynikiem będzie nasz pierwszy długogrający album.
Tak więc rozpoczęło się czekanie. Bynajmniej warte długiego czasu. Pół miesiąca temu, 30 kwietnia 2013 r. miała miejsce premiera ich pierwszego krążka, zatytułowanego IMMENSITY. Tego samego dnia dokonałem zamówienia przez internet, i na chwilę obecną jestem szczęśliwym posiadaczem egzemplarza nr 5.
Kim są? Sami o sobie piszą następująco: Echoes of Eon to kompozycje wymykające się formie, wymiarowe dźwięki tworzące duże kontrasty, ciche melodie przerywane mocnym uderzeniem. Echoes of Eon to dźwięk który przemierza i rozbija czasoprzestrzeń. Stuprocentowa prawda. Zespół powstał w 2011 roku, ale sprawność muzyczną i koncertową osiągnęli naprawdę błyskawicznie, co słychać zarówno na krążku, jak i na koncertach. Już w pierwszym roku działalności zaczęli być zauważalni i doceniani: na przeglądzie kapel Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Alternatywnej Dobremiastock Festival zajęli II miejsce, co w nagrodę umożliwiło im nagrywanie w studio longplay'a. Ponadto zdobyli nagrodę publiczności podczas Ligi Polskiego Rocka w Lidzbarku Warmińskim. Obecny skład tworzą: Grzegorz Wieliczko i Mateusz Narkiewicz (gitary), Rafał Korecki (bas) oraz Paweł Głębocki na perkusji.
Rzadko polecam coś na tym blogu... ale tym razem wydaje mi się, że naprawdę aż trzeba. Płyta dostępna jest na stronie http://echoesofeon.com/ w dziale sklep, i jest moim zdaniem warta zdecydowanie więcej niż koszt jej zakupu. Jeśli kochacie przestrzeń, szukacie w muzyce innych wymiarów, macie dość nic nie wnoszących w życie produkcji pod 3min:30 sec, serwowanych jako papka przez Showbiznes/ Showshit- jest to alternatywa właśnie dla Was. Bo szkoda, by tak cenne nagrania przepadły bez echa. Echa Eonów.
PS. dla zainteresowanych: pod tym linkiem możecie odsłuchać koncertu, jaki EoE zagrał w Radiu Olsztyn, enjoy!
przyp. autora: wszystkie informacje na temat zespołu pochodzą ze strony http://echoesofeon.com/biografia/ (będącej własnością EoE)
OdpowiedzUsuń