sobota, 14 września 2013

Triskaidekafobia

Triskaidekafobia- (gr. triskaideka- 13, phóbos- strach) lęk przed liczbą 13, irracjonalna wiara, że liczba ta przynosi pecha. Pojęcie wprowadził w 1910 r. amerykański psychiatra Isador Coriat.

Feralność tej daty sięga podobno października 1307 r. Właśnie wtedy, w piątek 13-ego aresztowano Templariuszy, oskarżonych przez króla Francji Filipa IV o herezję, sodomię oraz czczenie Szatana (w rzeczywistości był u nich ogromnie zadłużony, więc znalazł szybki i skuteczny sposób na pozbycie się wierzycieli). Tak czy siak, 13-ty prześladuje masy ludzkie od lat.

Mój zaczął się epicko. Skończyłem pracę około 00:30 i wróciłem nocnym autobusem do domu. Zajęło mi to ponad godzinę. Otwieram już drzwi i nagle co? Pęka mi klucz w zamku. Na szczęście nie utknął w nim całkowicie i zdołałem odłamek wyciągnąć palcami. Nie ma co czekać: ruszam znów na nocne- tym razem jadę do szpitala na dyżur do M. po zapasowy. Około 3 nad ranem jestem na miejscu, ale okazuje się, że musimy czekać co najmniej dwie godziny na otwarcie szatni. Świetnie... W końcu dostaję drugi klucz i na siódmą jestem w domu. W południe wybieram się do ślusarza. Dowiaduję się od faceta, że klucz który złamałem jest niezwykle rzadki (biały kruk, w mordę jeża), przez co dorobienie kolejnego zamiast standardowych kilku złotych kosztuje mnie 45. Chwilę później dzwoni mój szef i oznajmia, że muszę go pilnie zastąpić w pracy. Słowem: piąta z rzędu zmiana zamykająca od 16:00 do północy. O niczym tak nie marzę... Zwłaszcza, że miałem już ustawione plany na wieczór. Mecz paintballowy poszedł w odstawkę.

W pracy oczywiście urwanie głowy: zepsuła się zmywarka, ruch jak cholera, a laska na kasie zrobiła 80 zł manka. Trochę dziwię się, że nic się na dokładkę nie sfajczyło, oraz że nie dostałem w mordę wracając na Pragę "wesołym" nocnym. Przeżyłem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz