wtorek, 6 stycznia 2015

Wiersz bez tytułu

                                    czy te dni z przedwczoraj
                                    naprawdę były tak seledynowe
                                    nieważne-

                                    pięknieje przeszłość
                                    i nie brudźmy jej 
                                    dosłownością zbytnią
                                    jej zasłony ocalają
                                    przyszłość zamawiają
                                    okrutną tyle razy
                                    ponad pojęcie- 

                                    zasłony zmiłowania 
                                    ponad dzieciństwem
                                    nad miłością tkane
                                    i tymi przegranymi
                                    dojrzałego wieku

                                    pokorni im bądźmy
                                    na nagim bruku
                                    walki o haust
                                    powietrza na dziś
                                                                       - Andrzej Szmidt, 5 września 1983 r.

Ludzki mózg podobno zaprogramowany jest tak, by "wygładzać" wydarzenia z naszej przeszłości. Zwłaszcza te złe lub nieprzyjemne. Albo wypieramy je niemal z automatu, albo zapamiętujemy inaczej niż w rzeczywistości. Bardziej przystępnie. W sposób ocenzurowany. Na przykład łomot, który spuszczano ci na szkolnym boisku z perspektywy lat wydaje się być czymś zabawnym. Fochy twojej pierwszej dziewczyny nabierają odcienia mocnej groteski. Pierwsze poważne problemy? Czym jest to w porównaniu do tych obecnych? A matura to bzdura. 

Biologia świetnie sobie ten mechanizm wykombinowała. To się rzeczywiście sprawdza w chwilach kiedy tego naprawdę potrzebujemy. W jakiś sposób zacierają się detale i okoliczności, w których ktoś przeżył jakiś poważny wypadek. Lub miał gorsze, traumatyczne przeżycia. Miecz ma jednak zawsze dwa ostrza, jak to mówią. Ciężko niekiedy skupić się na teraźniejszości lub tym co nadejdzie, gdy większy komfort i bezpieczeństwo odczuwamy w wydarzeniach które mamy już dawno za sobą. Siedzieliśmy wczoraj z chłopakami ze stancji przy wódce. Ja- na progu trzydziestki. D.- lat 35, i M.- czterdziestolatek. W pewnym momencie, po kilku głębszych- każdemu z nas to się włączyło: "Dawniej było lepiej". Przytakiwania, nostalgia w spojrzeniu, zamyślenie i toasty. 

Łapię się na tym, że coraz częściej spoglądam za siebie, a nie przed. Nie postrzegam mojego świata jako palety perspektyw. Bardziej jak labirynt ślepych uliczek, jakby wszystko się kończyło. Szukam pocieszenia w tym, co jest już za zamkniętymi drzwiami. I cholernie boję się jutra.

Witaj, 2015.

2 komentarze: