Owszem, czasem wiatr zawieje w oczy- ale on już taki jest i wiać musi. Nadal też zdarza się, że kiedy widzę swój pasek płacowy za miesięczną pensję to nucę sobie potem pod nosem numer Rysia Peji pt. "Reprezentuję biedę"... Ale cóż, żeby zjechać z górki to najpierw trzeba się pod nią wspiąć.
Staram się więc nieco bagatelizować widmo 'trzynastki' i na razie całkiem nieźle mi to wychodzi (to nic, że dziś w pracy niespodziewanie wybuchła nam lodówka- na szczęście bez ofiar w ludziach). Gdzieś w głowie prześladuje mnie jednak trochę myśl o prawie karmicznym. I o tym, że cykl życia to nieustanna parabola: szczyt absolutny kontra dno totalne. A ja właśnie czuję, że osiągnąłem ten błogi stan spokoju, satysfakcji i stabilizacji. Prawem natury czeka mnie więc bolesny oraz niespodziewany zjazd tyłkiem z tego szczytu Mount Nirvana a w konsekwencji perspektywa raju utraconego.
Niby buddyzm tyle mówi o byciu nieustraszonym. O tym, by nie przywiązywać się też do stanów rzeczywistości- gdyż podlegają nieustannym zmianom, a więc nie można w nich odnaleźć stałości. Trudno chyba nie mieć absolutnie żadnych obaw, kiedy myśli uciekają w stronę osób, które mocno kochasz. I za nic nie chciałbyś utracić. Ale...
... przed chwilą odbyłem krótką rozmowę na temat z powyższego akapitu z moją współlokatorką i dostałem treściwy opierdziel.
- Jeśli nie skupiasz się aktualnie na tym, że teraz jesteś szczęśliwy- wybiegasz myślami w jakąś mroczną przyszłość, która w żaden sposób jeszcze nie nadeszła- to tylko wywołujesz samospełniającą się przepowiednię. Może cię spotkać cierpienie które nie będzie zależeć od twoich wyborów, i jeśli tak się stanie to po prostu mu się poddaj. Odrzucanie go wywołuje większy ból niż próba przyjęcia go na klatę. (cytat, choć na pewno nie słowo w słowo).
The Beatles i "Let it be". I kto tu się pała buddyzmem?
Morał jest taki: nie obawiajcie się pechowych trzynastek, czarnych kotów i stłuczonych luster. Wystarczy mieć po prostu czysty umysł oraz oczy otwarte na to, co dzieje się tu i teraz. Spraw, by dzięki tobie ktoś stał się silniejszy, szczęśliwszy, spełniony. Starając się postępować mądrze każdego dnia z pełnią wiary i spontaniczności tylko zwiększasz szansę na codziennie lepsze jutro. Swoje i innych też, przy okazji.
Mówię Wam: 2013 będzie rewelacyjnym rokiem. I chuj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz