"Nie miałem nadziei. Ale żyło we mnie
oczekiwanie, ostatnia rzecz, jaka mi po niej została. Jakich spełnień,
drwin, jakich mąk jeszcze się spodziewałem? Nie wiedziałem nic, trwając w
niewzruszonej wierze, że nie minął czas okrutnych cudów. Myślałem o wielkich, zatłoczonych,
huczących miastach, w których się zgubię, zatracę (...). Utonę w
ludziach. Będę milkliwym i uważnym, a przez to cenionym towarzyszem,
będę miał wielu znajomych, nawet przyjaciół, i kobiety, a może nawet
jedną kobietę. Przez pewien czas będę sobie musiał zadawać przymus, aby
uśmiechać się, kłaniać, wstawać, wykonywać tysiące drobnych czynności, z
których składa się ziemskie życie, aż przestanę je czuć. Znajdę nowe
zainteresowania, nowe zajęcia, ale nie oddam im się cały. Niczemu ani
nikomu, już nigdy więcej".
Brzmi jak deklaracja. Wystarczy po prostu przestać czuć cokolwiek. Mieć cel, żyć, realizować swoje marzenia... ale nie wystawiać się powtórnie na strzał. Nikomu, już nigdy więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz