niedziela, 4 sierpnia 2013

Chodź na pragie obalić alpagie

Warszawska Praga to szkoła życia. Mieszkanie na tej dzielnicy wyrabia charakter. Sprawia, że stajesz się twardszy i bardziej bezkompromisowy. Uczy większej pewności siebie, opanowania oraz ciętego języka. Bo takie panują tu realia codziennego życia, które zdaje się wysyłać jasny i prosty komunikat: "Nie miej złudzeń- tutaj rządzi ulica". Widać to na każdym kroku. Prawem ulicy krzyczą nierówne chodniki, popisane spray'ami mury, odrapane bloki i domy, które przetrwały już niejedną domową awanturę. Panuje tu pewien rodzaj dziwnego niepokoju- niby nic się nie dzieje, ale ma się wrażenie jakby w każdej chwili miało dojść do rozruchów lub ogólnego mordobicia. Nawet policja rzadko się tutaj zapuszcza (chyba, że na interwencję): w przeciwieństwie do innych dzielnic, spotkanie pieszego patrolu graniczy z cudem. 

Kiedy idę ulicą i przyglądam się ludziom mam wrażenie, że na pierwszy rzut oka można rozpoznać, kto jest stąd, a kto z innej części miasta. Tutejsi są jak z kalki. Faceci: łysi lub ostrzyżeni krótko- po żołniersku. Grube karki, złote lub srebrne łańcuchy, szerokie ramiona i bicepsy. Wszyscy nabuzowani po wczorajszej siłce i odżywkach. Budzą respekt, mimo swoich tandetnych ciuchów, koszulek bez rękawów (typ tzw. żono-bijka), dresów, butów Nike, białych skarpetek z firmowym znaczkiem. Oczywiście wydziarani. Nic wymyślnego, po prostu czarny tusz marnej jakości, czasem cieniowany. Niejednokrotnie są to pamiątki po wizytach w pierdlu, co widać u starszych typów po pięćdziesiątce. Młodzi wolą tribale na łydkach, imiona żon/dzieci na przedramieniu, krzyże, portrety kobiet lub motywy w stylu pitbull i pajęczyna. Rozmazana kreska świadczy o wątłej wiedzy tatuatora, więc wiadomo, że dziarał kumpel lub jakiś amator, który policzył sobie taniej niż w salonach z renomą. 

Dziewczyny są dopasowane do swoich "misiów". Twarze ukryte pod grubą warstwą tapety, tipsy, różowe bluzeczki z cekinami, blond farba, ostry makijaż, obowiązkowa solara. Beznamiętny wzrok i beznamiętne żucie gumy z otwartą buzią, niekiedy papieros. Dawno straciły odwagę by chociaż próbować się stąd wyrwać. Lądują na kasach w supermarkecie, salonach kosmetycznych lub fryzjerskich. Żyją z dnia na dzień, trenowane przez ojców, braci, chłopaków. Osiemnastki w ciąży, dwudziestki już z wózkami, starsze z siatkami, małym brzdącem za rękę i tatuażem w kształcie motyla lub kwiatka na stopie. 

Starsi są tak samo barwni. Skarpety pod same łydki i sandały? Tak- to właśnie tutaj. Wszelkiej maści menele, żule, zapijaczone baby po pięćdziesiątce z podbitym okiem, cwaniaki lub kryminał. Czasem mówią na to "margines społeczny". Wykluczeni. Wszystko to żyje gdzieś obok i funkcjonuje powielając schematy wokół sklepów z alkoholem 24h. Trochę jak państwo w państwie. Nikt cię nie ruszy, o ile będziesz przestrzegać pewnych reguł zachowania, postawy. Więc stajesz się twardym, przynajmniej na tyle, by widzieli to tutejsi. W końcu musisz mieć jaja, skoro zdecydowałeś się tu zamieszkać, prawda?

Za drzwiami mieszkania na przeciwko młody chłopak daje lekcje swojej dziuni. "Kiedy ty w końcu kurwa zaczniesz myśleć mózgiem ty durna cipo?". Wracając z pracy wpada na mnie zapijaczony cwaniaczek, w białej koszulce, białych skarpetkach, dresach z siłki i browarem w łapie. "Nnnoooo tsooo eesst kuuurwaa...?"- aż nim zakręciło. Akurat gadam przez telefon, odwracam się i bez słowa patrzę mu w oczy. Odwraca wzrok i rusza przed siebie, w innym kierunku. Zaś nie dalej jak wczoraj przy sklepie zaczepia mnie żul. 
- Panie złoty, poratuj pan.
- Sorry, nie mam kasy- odpalam z automatu.
- Panie, (hik!) no ja nie będę ukrywał, no brakuje mi złotówkę... - nie ustępuje, zionąc we mnie oparami wódy oraz wypalonych szlugów. Odwracam się i cedzę:
- A czy pytasz się, człowieku, czy ja mam złotówkę? Ja na swoją muszę ciężko kurwa zapierdalać, i nikt mi nic za darmo nie daje.
I to wystarcza. Prawo ulicy. 



                                             Autor zdjęć: Maciej Pisuk. Wystawa pt. "Pod skórą", 2011 r.

Podoba mi się tutaj- mimo spostrzeżeń, których nie uznajemy za pozytywne. Ja traktuję je jako lekcję pokory i siły charakteru. Bo sposoby, w jakie potrafi doświadczyć nas życie, widać dokładnie w tym miejscu, na Pradze. Cóż, Wielkie Miasto umie zaskakiwać. Przejedź się po wszystkich dzielnicach, i zobaczysz jak olbrzymi koloryt oraz kontrast je wyróżnia. Każda ma coś innego, są w tym tak odmienne, że aż fascynujące. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz