Nadeszła wiekopomna chwila: tak, tak- obroniłem pracę magisterską. Zgodnie z moimi przewidywaniami, cały ten epizod jest raczej mocno przereklamowany. Nie zrobiło to ze mnie lepszego człowieka, nie czuję się bardziej wyjątkowo, nie otrzymałem także żadnych dodatkowych super-mocy (a szkoda). Mogę sobie ewentualnie dopisać- w pełni oficjalnie- skromne trzy literki: Mgr, przed nazwiskiem. Na chwilę obecną nie umiem sobie jednak nawet wyobrazić, w jakiej życiowej sytuacji mógłbym tak postąpić... Hmm, i co dalej...?
No właśnie. "I co dalej?"- nawet nie uwierzycie, ile razy usłyszałem to pytanie z ust osób, które dowiedziały się o mojej obronie. Dosłownie jak litania, lub stała i obowiązkowa pozycja pytaniowa przy tego typu okazjach. Aż przypomniał mi się dialog z mojego ulubionego filmu pt. "Fight Club":
- Mój ojciec nigdy nie skończył studiów. Więc było bardzo
ważne, żebym ja je skończył.
- Brzmi znajomo.
- Więc skończyłem studia. Dzwonię do niego z daleka i mówię: "Tato, co teraz?". On mówi: "Znajdź pracę".
- To samo u mnie.
- Teraz mam 25 lat. Powtarzam mój coroczny telefon. "Tato,
co teraz?". On mówi: "Nie wiem… Ożeń się?"
Czy naprawdę jesteśmy aż tak głupi i ograniczeni, żeby nie dostrzegać innych perspektyw na życie? Czy być może społeczeństwo i to wszystko co nas otacza zamknęło nasze myśli na świat tak skutecznie, by powtarzanie pytania: "I co dalej?" było jedynym rozsądnym rozwiązaniem, jakie może przyjść do głowy? Wygląda na to, że chyba tak. Zapamiętajcie, drogie dziatki: jest tylko jedna prawidłowa ścieżka, jedna możliwa droga. Zdaj maturę. Idź na studia. Zdobądź tytuł. Znajdź pracę. Znajdź dziewczynę. Ożeń się. Miej dwójkę dzieci. Chodź na wybory. Do kościoła. Płać podatki. Weź kredyt. I spłacaj go do dnia swojej śmierci.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że to się nazywa: "Skrócona biografia przeciętnego polaka". Papka wpychana nam przez gówniane seriale bajkowego świata te fau en'u. Powtarzana jak prawidło przez ciocie, babcie, sąsiadki i masy tych, którzy w chaosie tej wszechobecnej propagandy najwyraźniej zapomnieli, jak się używa mózgu.
Nie musisz żyć w ten sposób. I nie musisz myśleć, że musisz. Że powinieneś. Bo wszyscy tak robią. Bo łatwiej, (może) wygodniej. Olej to. Załóż zespół rockowy, zapisz się na wolontariat do innego kraju, wybierz się w podróż bez korzystania z usług biura turystycznego. Cokolwiek. Żyj tu i teraz, i nie pozwól by rządził tym powszechnie przyjęty schemat. Pieprz swoją emeryturę- i tak nie dożyjesz, by się nią nacieszyć. Gromadź emocje, wspomnienia, wrażenia kiedy masz na to czas, bo za te czterdzieści lat- gdy w końcu otworzą ci sie oczy- zrozumiesz, że nic tak naprawdę nie przeżyłeś.
"I co dalej?"
"Co teraz?!"
"Co dalej?"
Co dalej? Mówię: Nic. Dalej będę żyć.